RPG
- Zabrała butelkę. - stwierdził Amasjusz.
- No bo jak się przy pannie wyrażasz! Sprośna świnia! - burknął Sghar, który zgarbił się i wcisnął jeszcze bardziej w swój pancerz i niedźwiedzie skóry po podmuchu mroźnego wiatru.
- Powinieneś ją przeprosić. - zasugerował Ezamel.
- A co ja jestem, niegrzeczny chłopiec, czy...
- Tylko mówię, że powinieneś. I nie obchodzi mnie, że kobiety traktujesz nieco... inaczej, niż inni mężczyźni.
- Się zaczyna umoralnianie znowu? - oburzył się wampir.
- Po prostu powinieneś.
- Niech was szlag. Tylko biada wam iść za mną! - powiedział Amasjusz i przyspieszył.
- Co on taki pokorny? Wydawał mi się raczej nieposkromiony. - powiedział krasnolud.
- Nasze dwa głosy, brak wyraźnego rozkazu... Znam go trochę. - odparł Ezamel.
- Ano.
Amasjusz dogonił Amorsis, złapał ją za ramię i idąc normalnym już tempem mruknął:
- Wybacz, nie powinienem mówić takich rzeczy przy niewieście. Wróć do nas, tak sama z przodu, to niebezpieczne.
Otulił się mocniej czarnym, skórzanym płaszczem.
Offline
Amorsis westchnęła - Twoje zachowanie owszem nie przystoi, ale nie o to chodzi ... - elfka spuściła głowę - I tak mnie nie zrozumiesz, z resztą nie jest to ważne. A co do samotnego spaceru to nie mam zamiaru z niego rezygnować. - druidka odwróciła się do Amasjusza, po jej twarzy spływały czyste i błyszczące łzy - Idź sobie, dobrze? Chcę być sama.
Offline
- Nie. - odparł twardo.
Za nimi, na przedzie kolumny...
- ...no i w ten sposób mamy proch. Nabijamy w takie o - pokazał drewniany, długi wisiorek - potem ładujemy w lufy i jebut!
- No a co z tymi pistoletami?
- Ba! Dostaniesz, ile chcesz. No... W rozsądnych liczbach.
- Sześć tysięcy.
- No chyba za pół roku! I już nie w ramach podarunku.
- Zapłacę, póki co daj mi parę kompletów.
- Nie ma sprawy, coś się wykombinuje na zaraz.
Offline
Amorsis spojrzała na wampira - No i czemu Ty to w ogóle robisz? Dla zasady i rozkazu co? Przeprosiny przyjęte, naprawdę możesz sobie pójść. Ja muszę pomyśleć i pomilczeć, a Ty raczej nie będziesz cicho, boś rozgadany.
Offline
- Tylko przy winie, droga pani, i dobrym towarzystwie. Tak naprawdę nasze cechy ujawniają się na polach bitew, gdy przychodzi nam walczyć o swoje życie. Wtedy można poznać, czy ma się przyjaciół...
Wyciągnął aromatyzowanego papierosa i zaproponował go Amorsis.
Offline
- Upijanie się na mrozie i środku górskiego wąwozu to nadzwyczaj nierozsądny pomysł. Wino masz ty, zabrałaś je Ezamelowi.
Podał jej papierosa i zręcznie, mimo wiatru, odpalił jej, a także sobie. Wpierw nabrał tylko do ust, czując smak łagodnych i gęstych ziół sprowadzonych niegdyś z krain „gdzie zawsze jest gorąco”, potem zaciągnął się i wypuścił dym nosem, delektując się słodko-gorzką nutą.
- To ostanie takie, mam nadzieję, że ci zasmakują. Ezamel zamówił ich kiedyś całą karocę i rozdał głupi swoim Szarakom, zamiast trzymać na dobrą okazję. Potem karawany urwały się i nic nie wiadomo, dlaczego.
Zbliżył się nieco do niej i powiedział półgębkiem, jakby ktoś mógłby ich podsłuchać.
- Mam tego jeszcze małą papierośnicę, ale nie mów nikomu. – mrugnął jednym okiem i zaciągnął się znowu.
Offline
Amorsis postąpiła jak wampir, ale w swoim przypadku nie odczuła przyjemności, ale duszności. Przez kaszel wypowiedziała - Jak tego się używa? Cholera. Tylko nie mów o tym Ezamelowi, bo nie uwierzy - Elfka uśmiechnęła się do niego
Offline
- Wraca dyplomata... – mruknął Sghar.
Ezamel zmarszczył brwi.
- A ode mnie to nie chciała papierosa...
- Bo ty masz siano w bibule! – odparł Amasjusz – A ja! Powąchaj!
- Oż ty parszywa, skąpa gnido! Moje ulubione!
- Dobra, dobra, ja ciebie też. – zaśmiał się wampir. – Poczęstuję cię przy kominku, w twoim ciepłym dworku.
- Trochę zrujnowanym.
- Ma dach?
- Ma.
- Wystarczy...
Offline
Amorsis milczała, delektując się papierosem. Nie mówiła nic. Powód? Wiadomo. Usłyszała coś, czego żadna kobieta nie chciałaby usłyszeć z ust obcego. Druidka wiedziała o ukochanej Ezamela, ale o tym, że się z nią kochał, chciała usłyszeć tylko od niego. Właściwie czemu kobieta chce to słyszeć? Chce czuć się bezpiecznie? A może chce wiedzieć, co robił jej ukochany wcześniej? Obie odpowiedzi są właściwe, lecz najgorszą rzeczą jest kiedy mówią o tym inni. Amasjusz zranił Amorsis, ale bardziej Ezamel. Ona myślała, że inkwizytor za nią pójdzie. Nie spodziewała się takiej reakcji, która uświadomiła jej, że wszystko jest na straconej pozycji. Dziewczyna ciężko westchnęła, spojrzała na ukochanego i ponownie zaciągnęła fajkę. Dla niej już nic się nie liczyło.
Offline