RPG

RPG

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#436 2009-01-24 15:38:51

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Ezamel spoglądał co chwilę na twarz Amorsis, chcąc odczytać jej myśli. Nie użył jednak żadnych sztuczek, żadnych czarów, czując, że powinien z nią porozmawiać i usłyszeć to z jej ust.
    Toczyła się rozmowa o sytuacjach państw, plotkach o królewskich rodach, krajach wschodu i północnego wschodu, o piratach (Ezamel przypomniał sobie o namiestniku, który przecież ze sporą siłą ruszył nad wybrzeża zachodnie i poczuł niemiły ścisk w żołądku), Sghar huknął swoją armatą, aż wszystkim w uszach zapiszczało i byłby to zrobił jeszcze raz, lecz zobaczyli już otwierające się przed nimi równiny i majaczący gdzieś daleko dworek. Wypogodziło się, widoczność była dobra mimo popołudniowego, zimowego mroku...

Offline

 

#437 2009-01-24 15:41:07

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis chciała już dojść do domu Ezamela, zobaczyć swój gaj. Byli już coraz bliżej, ale stopy druidki czuły się coraz gorzej. Z resztą, co rany stóp mają do rany w sercu, ona jest o wiele większa i głębsza.

Offline

 

#438 2009-01-24 16:49:52

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Gdy od wyjścia z wąwozu dzieliło ich niecałe trzysta metrów, Ezamel ocknął się z otępienia i otworzył szeroko oczy. Amasjusz wzdrygnął się od nagłego pobudzenia mocy inkwizytora, którego eteryczna aura powiększyła się i zgęstniała tak bardzo, że mógłby przysiądz, iż ją widzi.
    -    Wycofaj swoich za nas! Szybko! – szepnął z naciskiem do Sghara. Ten gwizdnął i machnął ręką. Gdy cały oddział krasnoludów znalazł się za plecami czterech dowódców, kazał Amasjuszowi zwołać dwudziestkę opancerzonych. Gdy i to się stało, wybuchnął falą energii, którą poczuć mógł nawet niewtajemniczony w magię.
    -    Formować żółwia! – wrzasnął inkwizytor. Dwudziestka wampirów szybko utworzyła szyk, Ezamel za ramię ściągnął na kolana Amorsis i jeszcze nim tarcze utworzyły szczelny prostokąt, pierwsze strzały zaczęły śmigać wokoło. Jedna bezradnie odbiła się jeszcze od naramiennika inkwizytora, inna przeleciała pod szyją Amasjusza. Gdy już, względnie bezpiecznie, znaleźli się pod płaszczem tarcz, Amasjusz wykrzyknął zaskoczony.
    -    Kto to jest?
    Odpowiedź Ezamela zagłuszyły uderzenia strzał i krzyki kilku rannych. Zza pleców odezwały się muszkiety krasnoludów, wrzask spłoszonych koni i rozkazy oficerów.
    -    Kto?
    -    Cholera wie! – przekrzyczał wreszcie zgiełk Ezamel. – Co widzicie z przodu? – zawołał do wampirów.
    -    Coś się przed nami kotłuje, mgła straszliwa!
    -    Skąd?
    Kolejne krzyki rannych, kolejne salwy. Amasjusz kończył inwokacje ochronne, Ezamel nawet nie wyjął miecza.
    -    Naprzód! Cała kolumna naprzód! – wydał rozkaz i zgarbiony w pół zagrzewał wampiry do szybszego marszu w stronę wyjścia...

Offline

 

#439 2009-01-24 16:54:32

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis wychyliła się na moment aby ujrzeć co się tam dzieje. Nie znała tych istot, ale z tego co widziała, były bardzo silne nie tylko pod względem fizycznym, ale i magicznym. Elfka spojrzała na Ezamela - Cóż to za stworzenia? Ja pierwszy raz widzę takie coś na oczy.

Offline

 

#440 2009-01-24 17:03:01

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Amasjusz klął straszliwie, gdy wampiry rozciągnęły i zemliły jego zaklęcia tak, że jedynie spowalniały nieco pociski.
    -    Trzymać szyk psy! – ryczał na nich – Trzymać szyk, bo was kruki zeżrą!
    Jego adepci starali się ochronić tych, którzy już weszli w niebezpieczną strefę, z raczej dobrym skutkiem.
    Ezamel pilnował, by Sghar, Amasjusz i Amorsis byli otoczeni tarczami.
    -    Lodowe elfy... tak mi się wydaje... – odpowiedział elficy i wyszedł spod płaszcza tarcz.
    Wyprostowany, pod gradem pocisków, zdawał się być na nie całkiem niewrażliwy, lub mieć niebywałe szczęście. Ściągnął kaptur i zagarnął włosy do tyłu. Truchtem wyszedł na samo czoło wielkiej kolumny, wyciągnął miecz i pierwszy wyszedł z wąwozu. Zbłąkana strzała zbiła się w kaptur, inna w poły płaszcza na wysokości pasa, kolejna obok jego stopy.
    -    Za mną! Szybciej, szybciej! – wołał, przekrzykując zgiełk.

Offline

 

#441 2009-01-24 17:06:35

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis czuła się bezsilna. Znowu miała atakować elfy? Nie, nie mogła tego zrobić. Nie mogła też zostawić mężczyznę, którego kocha. Mogła tylko jedno. W pewnej chwili Amorsis skupiła się, wyszeptała coś i znikła. Teleportacja? Oczywiście tylko gdzie? Ona wiedziała dokąd idzie. Ona poszła wprost do przywódcy Lodowych Elfów. Miała nadzieję, że kuzyn jej wysłucha. Miała również nadzieję, że Ezamel ją zrozumie.

Offline

 

#442 2009-01-24 17:23:01

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

-     Nie nadążam z zaklęciami! – ryknął Amasjusz.
    -    Pieprzyć zaklęcia! Naprzód, formować falangę, biegiem! – krzyczał Ezamel. Mgła przed nim była zbyt gęsta, by cokolwiek widzieć. Nie zadawał sobie jednak trudu jej rozwiania, ustawiał  rycerzy i poganiał tych, którzy wciąż i wciąż wychodzili z wąwozu pod ostrzałem z góry.
    -    Trzymać linie! Wypełniać luki!
    Za dużo... Ledwie jedna trzecia armii wyszła, tylko część zdołała się ustawić. Mgła jak mleko.
    -    Amasjuszu! Dowodzisz tyłami! Kieruj ich w stronę dworu!
    Spojrzał po twarzach przerażonych wampirów, wbił miecz w ziemię i pozwolił sobie na dwie inwokacje...
    Ochronił ustawiony oddział przed podstawowymi klątwami i zagiął przestrzeń wokół nich tak, że światło docierało do nich po alternatywnych drogach, dając wyostrzony wzrok. Ruszyli naprzód, mgła rozwiała się nagle, zamajaczyły niezliczone sztandary Lodowych Elfów, którzy wypełnili niemal całą dolinę od gór po las.
    I znikli.
    -    Fantom. – szepnął Ezamel i odwrócił się. Strzały skończyły się, dostrzegł niewyraźne sylwetki, błyski i wyładowania towarzyszące teleportacji. Cisza zaczęła świszczeć w uszach. Ezamel schował miecz, zdjął czary i rozkazał formować szyki.
    Sghar ranny w brzuch stękał niesiony przez swoich współplemieńców. Amasjusz sam zaszywał sobie podbródek i przegub, wielu rannych było już opatrywanych przez druidów. Nie widział jednak Amorsis. Nawet jej ciała. Myśląc, że została z tyłu wszedł z powrotem do wąwozu...

Offline

 

#443 2009-01-24 17:29:25

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis w tym czasie podeszła do Gelusa. - Witam Cię Lodowy Elfie - Potężny, blady jak śnieg blondyn odwrócił się, na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek
- Kogo ja widzę. Czyż to nie Amorsis? Co Cię zmusiło do przybycia w paszczę lwa? - Elfka spojrzała mu głęboko oczy
- Chciałam coś wynegocjować
- A więc słucham Cię
- Chciałam zawrzeć pokój - Gelus roześmiał się
- Pokój? Czy słyszałaś kiedyś o pokoju z lodowymi? No to zrobimy Ezamelowi niespodziankę. - zerwał Amorsis jej charakterystyczny talizman bez którego nie mogła nic wyczarować - A teraz zawieść to Inkwizytorowi z dopiskiem 'Mamy Twoją zgubę' i podpiszcie Gelus. A teraz pojmać ją i uwięzić w klatce przy polarnych misiach.

Offline

 

#444 2009-01-24 17:38:56

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Palił papierosa za papierosem, czekając, aż wyjdzie całe dziesięć tysięcy rycerzy. Amorsis nie było i zaczął się poważnie martwić. Przeszedł się obok klęczących przy ciałach druidach, pytając niekiedy o elficę.
    Gdy niczego się nie dowiedział, chciał wrócić i rozesłać zwiadowców, lecz jakaś siła pchnęła go na ziemię, przygwoździła do niej i zanim zdołał coś zrobić wszystko się skończyło. Podniósł głowę i zobaczył leżący na ziemi amulet Amorsis. Karteczka z koślawymi runami, których nie potrafił rozczytać, mówiła sama za siebie.
    -    Brawo za niesubordynację...
    Czując przypływ adrenaliny, wiedząc, że jest już u siebie, na własnej ziemi, zaczął znowu wydawać rozkazy. Zgromadził Szare Płaszcze (około tysiąca), wziął Amasjusza (który zdenerwowany chciał wydobrzeć) i rozesłał orły na wszystkie strony świata, zakląwszy je przedtem na wszystkowidzenie. Rozesłał dwudziestu konnych i pieszych zwiadowców. Puścił orła do Consiliusa, zostawił list dla Steava, w którym przekazał mu dowództwo na terenie Gór, a także rozkaz utrzymania rycerzy w gotowości. Skrzyknął także druidów i czekał na powrót orłów.

Offline

 

#445 2009-01-24 17:43:21

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

W tym czasie Amorsis siedziała w mrozie przy niedźwiedziach. - Całe szczęście jestem druidką i bez talizmanu mogę rozmawiać ze zwierzętami. Szepnęła coś do zwierzęcia. Białej sowy. Dała jej wiadomość, gdzie jest i co się z nią dzieje, a następnie kazała wyruszyć do druida, który jest przy Ezamelu. Gdy odesłała sowę przyszedł do niej przywódca Lodowych. - I jak się czujemy w tak mroźniej aurze? Nie martw się potrzymamy Cię tu jeden dzień i odeślemy, żebyś uświadomiła Ezamelowi, że z nami tak łatwo nie będzie.

Offline

 

#446 2009-01-26 07:50:19

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Ezamel czekał wewnątrz dworu w wielkiej sali. Na stole rozłożył mapę Północy, obok niego siedział zmarnowany Amasjusz i kilku Szarych Płaszczy. Gdy do środka wparował druid, wszyscy podnieśli się.
- Wiem, gdzie jest Amorsis! - zawołał elf.
Podszedł do mapy i wskazał miejsce, daleko na północny wschód za górami otaczającymi państwo Lodowych Elfów, na pasie ziemi niczyjej, między lodowymi a Cesarstwem.
- Ze trzy miesiące drogi. - mruknął Ezamel. - W sumie dobre miejsce na obóz, blisko państwa, blisko sojusznika, daleko od nas... Trzeba by przejść przez pół cesarstwa, albo spróbować szczęścia górskimi wąwozami. Za daleko na marsz. Amasjuszu?
- Zapomnij. Może tysiąc byśmy dali radę, ale nie więcej. A z taką siłą nawet nie podejdziesz do Amorsis.
- Kurwa! Po co ona tam szła!
- Może wolała trzymać z nimi. Ona z północy, jej ojciec z południa i jest po nas.
- Wątpię. Ale nawet jeśli, to i tak musimy jej pomóc.
- Bo co?
- Bo to Szary Płaszcz.
Amasjusz przewrócił oczami.
- Policz, ilu stracisz i powiedz, czy ci się opłaca.
- To nieistotne. Jeśli będzie trzeba sam pójdę.
- Zapomnij. Jutro rano inwokujemy ilu się da.
- Magów, druidów i dopiero potem piechotę. Żadnego mechanicznego wsparcia.
- Szaleniec. - burknął Amasjusz.
- Pozabijam te białe sukinsyny...

Offline

 

#447 2009-01-26 11:45:20

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis siedziała zziębnięta i głodna. Nagle armia Lodowcyh Elfów po nią przyszła. Ogłuszyli Amorsis, która nie mogła się bronić, dali jej coś na sen a potem pobili. W takim stanie przeteleportowali ją do jej ukochanego gaju. Gelus w tym czasie wysłał białego orła z wiadomością do Ezamela ' Druidka została przeniesiona w miejsce, które znasz. Zobacz co się stanie, jeżeli zaatakujesz nas. To tylko początek. Gelus'.

Offline

 

#448 2009-01-27 09:04:13

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Steav (obcałowany i obściskany uprzednio przez rozradowanego jego zdrowiem Ezamela), Amasjusz, Sghar i sam inkwizytor siedzieli w sali przy rozłożonej mapie Północy i debatowali o szansach i ryzykach. W pewnym momencie wpadł do środka młody druid i od progu, na jednym tchu wyrzucił z siebie:
- Amorsis w ciężkim stanie jest u siebie w gaju! Gelus, wódz Lodowych Elfów, sprowadził ją z powrotem!
Ezamel kiwnął na Amasjusza, który westchnął, pomarudził coś pod nosem i wygłosił inwokację. Zniknął, burząc gęste od dymu powietrze i wrócił po chwili z elfką na ramieniu. Inkwizytor kazał druidowi sprawdzić jej stan i zrobić co w jego mocy. Okazało się, że organizm elfki, mimo uśpienia i wielu siniaków, szybko poradził sobie i Amorsis, mimo, że wciąż nieprzytomna, leżała już zdrowa. Ezamel przeczytał notatkę, którą zostawił Gelus.
- Niech śpi. Zanieś ją do jej komnaty. Pilnuj ją, aż sam przyjdę.
Po tych słowach Ezamel pokazał palcem na mapie drogę do obozu białasów.
- Proponuję iść tędy. Zmieciemy ich, a potem pójdziemy gościńcem pod samą stolicę Cesarstwa.
- Trudna droga. - warknął Amasjusz, teatralnie wciąż pokazując swoje zmęczenie.
- Mimo wszystko najlepsza. Zaskoczymy Cesarza, przedtem rozbijając białasów.
- Toś się wnerwił... - stwierdził Sghar.
- Zadarli ze złą osobą.
- Mimo, że mamy mało wojska, żadnych rezerw, żadnego zaopatrzenia chcesz iść przez setki mil, bo ktoś ci po honorze pojechał. - żachnął się Amasjusz.
- Pomoże nam Sghar - spojrzał na krasnoluda znacząco - i Amorsis, która zapewni nam zaopatrzenie i lekką piechotę. Sghar, ty dasz nam ciężką infantylię i mechaniczne wsparcie. Jak najszybciej.
- Im szybciej tym prędzej. Pozwól, że teraz odpocznę. - powiedział wampir przez zęby.
- Idź, zmieniłeś się w królewicza przez ten czas! - zezłościł się Ezamel - Za długo na wytwornych dworach, co?
- Nie denerwuj mnie.
- Zazdrosny?
- Idę spać. - oznajmił wampir i wyszedł.
Ezamel ze Steavem i jego żoną zjedli coś, a potem inkwizytor z tacą pełną jedzenia (jak na wojenne warunki) ruszył do Amorsis. Odprawił i podziękował druidowi i usiał obok łóżka elfki, czytając alchemiczną księgę i pijąc wino.

Offline

 

#449 2009-01-27 13:12:54

Amorsis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 252
Punktów :   

Re: 1

Amorsis nagle zaczęła się strasznie wiercić. Od prawej do lewej strony, przy tym coś żałośnie mamrocząc. Potem przestała, ale jej oddech był niespokojny. Elfce śniło się, jak Lodowe Elfy rozgramiają armię Ezamela, wszyscy giną, a ona uwięziona przez Gelusa nie jest w stanie im pomóc. Duidka widzi, także śmierć jej ukochanego, którego głowa zostaje ścięta i wbita na pal na znak zwycięstwa. Ona walczyła z klatką, a kiedy już zaniemogła upadła, wykrzykując jego imię. Amorsis wszystko to robiła w śpiku. Wierciła się, a potem przestając zawołała inkwizytora. Na jej czole pojawiły się krople łez i potu. W pokoju zapadała cisza, która jakby oczekiwała na przebudzenie się elfki, lecz to jeszcze nie w tym momencie. Nagle ktoś zapukał do pokoju, za którymi stali roztrzęsieni rodzice druidki.

Offline

 

#450 2009-01-27 14:37:47

Ezamel

Administrator

Zarejestrowany: 2008-11-13
Posty: 247
Punktów :   

Re: 1

Ezamel odebrał raporty i odłożył książkę na bok. Zasypany papierami spoglądał co chwilę na kręcącą się elfkę, robiąc notatki na papierach.
Zerwał się z fotela, żeby otworzyć drzwi i stał chwilę zszokowany przybyszami. Wpuścił do środka rodziców Amorsis, którzy zaraz stanęli przy niej i czule się przyglądali.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.073 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.parafia-izabelin.pun.pl www.nawiedzone.pun.pl www.battlekings.pun.pl www.kings-of-hell.pun.pl www.lsmods2009.pun.pl