RPG
Niziołek prychnął i machnął na barmankę, by przyniosła mu więcej whisky i opróżniła popielniczkę. Siedzący naprzeciwko, zakapturzony mężczyzna leniwie pykał fajkę. Jego spokój zabawnie kontrastował z pobudzonym (nie tylko przez alkohol) niziołkiem.
- Zrobisz, jak zechcesz. Trudno. – Oznajmił pogodnie mężczyzna, chowając pod kaptur kosmyk długich, jasnych włosów, który bezczelnie opadł mu na policzek.
- A ty masz to w nosie, rozumiem? – Wycedził niziołek, będący już na granicy eksplozji. – Całkiem w nosie.
- Całkiem w nosie. – Stwierdził mężczyzna, a spod cienia kaptura błysnął szczery uśmiech pełnych ust, wypuszczając przy tym kółko dymu. – Powiem więcej – wcale nie musiałeś mnie o tym informować.
- I dasz mi wolną ręką?
- Dopóki nie wkroczysz na mój teren.
Uderzenie małej pięści w stół zlało się z hałasem panującym w karczmie.
- Z tobą taka jest gadka! Gorzej niż z elfami! Ich chociaż można jakoś obrazić! – niemal krzyczał niziołek, który przez emocje nawet nie zauważył, jak barmanka stawia kolejny koński kieliszek na stole i pustą popielniczkę.
- Pogódź się z tym.
- Spójrz na nich! – wskazał wszystkich dookoła. – Gardzisz nimi, ja niektórymi pewnie też, ale nie można pozwolić, żeby zginęli, bo ty masz swój teren i... i... i go nie dasz ruszyć!
- Brakuje ci słów, przyjacielu. A nic, co przewidujesz, nie jest pewne.
- Ezamelu! Błagam cię, w imię... czegokolwiek, w co wierzysz – daj nam wolną rękę.
- Grotocie, w imię twojego honoru – nie błagaj mnie. Nie masz dowodów. Nie masz świadków. – Ezamel wstał, wysypał popiół z fajki i nabił nowy tytoń. Jeszcze szczelniej okrył się płaszczem i zapiął pasek.
- Krew i trupy w śniegu to mały dowód?
- To dowód, że idzie złe. Ale takie? Nie. – pogodny ton Ezamela zmienił się w chłodny i ponury – Trzymaj się swojego świata. Mój zostaw w spokoju.
- Nie odpuszczę. – powiedział Groto, lecz Ezamel wyszedł już z karczmy. Noc i śnieżyca wciągnęły go do siebie.
Offline